
Amerykańskie sankcje skutkują odejściem największych kupców od Rosji
Pożegnalny prezent Joe Bidena dla Rosji przed zakończeniem swojej kadencji był sprawialu coraz większe problemy dla kremlowskiego reżimu. Rozszerzenie listy sankcji o kolejne 180 tankowców z tzw. floty cieni oraz na pośredników sprawiły, że coraz mniej było chętnych na łamanie międzynarodowych sankcji. W rezultacie, Rosja i jej partnerzy w eksporcie ropy znalazły się w trudnej sytuacji.
Goldman Sachs oszacowało, że Rosja i jej partnerzy zmuszeni są zamieniać tankowce w „pływające magazyny”, ponieważ brakuje chętnych na zakup surowca na rynkach międzynarodowych. Obecnie około 17 mln baryłek ropy jest przechowywanych na tankowcach, a do lata może to wzrosnąć do aż 50 mln baryłek. Rosja, aby utrzymać się na rynku, musi obniżać ceny ropy, oferując ją nawet o 15 proc. poniżej założonej w budżecie ceny.
Zmiana nastrojów widać również na przykładzie chińskich rafinerii, które drastycznie obniżyły zamówienia na rosyjską ropę. Średnia dostawa z Rosji do Chin spadła z 1,05 mln baryłek dziennie do zaledwie 500 tys. baryłek. Chiny, unikając sporów handlowych z USA, zaczęły importować ropę z innych krajów takich jak Angola i Brazylia. Indie, które również zwiększyły import ropy rosyjskiej od inwazji na Ukrainę, zaczęły ograniczać te zakupy po naciskach ze strony Departamentu Skarbu USA.
Obecna sytuacja stawia Rosję w trudnej pozycji i zmusza do szukania nowych partnerów handlowych. Premier Rosji, w obliczu równie trudnej sytuacji w Indiach, nie odniósł sukcesu w negocjacjach i trzeba będzie zaczekać, aby zobaczyć, czy Moskwa zdoła utrzymać swoją pozycję na rynkach międzynarodowych.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.