Bogdan Bartnikowski – świadek Auschwitz (reportaż)
Dla Bogdana Bartnikowskiego oraz innych ocalałych z Auschwitz-Birkenau, obóz i przerażające doświadczenia, jakie tam przeżyli, są wciąż żywe mimo upływu lat. Niezwykle trudno jest im wracać do tych wspomnień i opowiadać o tym, co tam przeżyli. Bartnikowski podkreśla, że z jego transportu z Warszawy do obozu przeżył tylko on sam. Jeden z kolegów towarzyszył mu do ubiegłego roku, ale niestety nie dożył kolejnych obchodów w Auschwitz-Birkenau.
Bogdan Bartnikowski był jednym z wielu chłopców w wieku 10-15 lat, którzy zostali deportowani do Auschwitz po upadku powstania warszawskiego. Jego pierwsze wrażenie z obozu to ogromne kominy, z których buchały płomienie i okropny odór w powietrzu. Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy, że były to krematoria, w których palono ciała pomordowanych więźniów. Dopiero po jakimś czasie zrozumiał, co to oznacza.
Wspomina także swoją przyjaźń z kolegą z obozu, z którym spędził wiele miesięcy na jednej pryczy. Mieli tylko numer zamiast nazwiska, a ich życie było jak ryby w puszce, ściskani w ciasnym pomieszczeniu. Mimo że Bartnikowski nie potrafił wybaczyć tamtym Niemcom, to do młodego pokolenia Niemców, z którymi spotyka się teraz, nie ma pretensji. Podkreśla, że są oni zainteresowani jego historią i okazują szacunek.
W jednym z poruszających wspomnień opowiada o spotkaniu z matką w obozie kobiecym. Po przeciągłym czasie niepewności i braku kontaktu, udało mu się wreszcie uściskać i porozmawiać z nią. To był dla niego niezwykle wzruszający moment, który na zawsze pozostał w jego pamięci. Kolejnym ważnym wydarzeniem był dzień, kiedy mogli opuścić obóz razem, przedzierając się przez bramę obozową. To był dla niego symbol wyjścia nie przez komin, ale przez bramę – drogę do wolności i nadziei.
Mimo że minęły lata, Bogdan Bartnikowski nadal odczuwa silne emocje związane z pobytu w Auschwitz. Opowiada, że zdarza mu się nagle przenosić w myślach z powrotem do obozu, gdy usłyszy jakąś dźwięk czy wypowiedź. Wciąż ma trudności z założeniem pasiastej piżamy, bo kojarzy mu się ona wyłącznie z koszmarem obozu. Nawet pod prysznicem zastanawia się, co z niego poleci, ponieważ przeszłość tańczy wciąż w jego umyśle.
Bogdan Bartnikowski odwiedził Auschwitz po raz pierwszy 20 lat po wojnie, by sprawdzić, czy tamte straszne doświadczenia były rzeczywistością. Opowiada, że wtedy z trudem przeszedł przez bramę obozu, bo bał się, czy zdoła stamtąd wyjść. Pobyt w Auschwitz był dla niego niezwykle traumatycznym przeżyciem, które trudno jest zapomnieć. Pomimo tego, że obecność w obozie towarzyszy mu do dzisiaj, postanowił opowiadać o swoich przeżyciach, by przypominać o tragedii tysięcy niewinnych ofiar.
Historia Bogdana Bartnikowskiego ukazuje, jak silny i niezatarty jest ślad, jaki pozostawia przeżycie Holocaustu. Jego wspomnienia są nie tylko mrocznym obrazem przeszłości, ale także obowiązkiem pamięci dla przyszłych pokoleń. Jako świadek historii, który przeżył piekło i potrafi o nim opowiadać, Bartnikowski sprawia, że niezapomniana historia Auschwitz-Birkenau wciąż pozostaje żywa i przywraca pamięć o tych, którzy nie mogą już opowiedzieć swojej historii.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.