
Codziennie pracują, uczą się, wychowują dzieci, a ich serca tęsknią za Ukrainą.
Olena przyjechała do Polski trzy lata po rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2019 roku. Jej największym wyzwaniem od samego początku było trudności, jakie musiała przejść jej dziecko w polskiej szkole, gdzie doświadczało nietolerancji ze strony innych dzieci. Zostało nazywane „banderowcem”, co sprawiło, że nie chciało chodzić do szkoły. Olena starała się pomóc swojemu dziecku, ale było to bardzo trudne, gdyż nie miała wsparcia ani zrozumienia ze strony innych.
Ania, z kolei, miała dzieci urodzone w Polsce, co sprawiło, że miała pewne zaplecze, jak np. dzieci mogły chodzić do przedszkola bez opłat. Pomimo trudności, jakie przynosiła wojna, Ania starała się skupić na pracy i zapewnieniu dzieciom normalnego życia.
Obie kobiety wspólnie zdają sobie sprawę z trudności, jakie stawia przed nimi sytuacja wojenna i niepewność co do przyszłości. Pomimo tego, starają się trzymać się razem i wspierać się nawzajem. Mają swoje systemy wsparcia w postaci innych kobiet z Ukrainy i Polski, które również przeżywają podobne trudności.
Nastroje w społeczeństwie polskim wobec Ukraińców uległy zmianie na gorsze, co wpływa na codzienne życie obu kobiet. Muszą one codziennie stawiać czoła niepewności co do przyszłości, jednak stara się trzymać na duchu i trzymać się razem w trudnych chwilach.
Mimo trudności, obie kobiety nie tracą nadziei na lepszą przyszłość i starają się skupić na bieżących trudnościach. Nie mają konkretnych planów na przyszłość, ale wierzą, że wszystko się ułoży, jeśli wojna się zakończy.
Joanna Mosiej-Sitek, redaktorka naczelna Sestr, zachęca obie kobiety do budowania wspólnej przyszłości i historii Ukrainy i Polski. Zaleca również pamiętanie o trudnych momentach z przeszłości i dążenie do pojednania i współpracy, aby budować lepsze relacje i przyszłość dla obu narodów.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.