Dlaczego niemieccy naturyści odczuwają lęk przed słońcem i dronami?
50 lat temu, DFK z siedzibą w Hanowerze mogło się poszczycić liczbą 65 tysięcy członków. Niestety, od tego czasu organizacja zanotowała spadek liczby członków do zaledwie 34 tysięcy, co jest z pewnością powodem do zmartwienia. Przyczyny tego kryzysu są złożone i dotykają wiele stowarzyszeń skupionych w ramach tej organizacji. Konflikty pokoleniowe między starszymi członkami, którzy stanowią większość, a młodymi osobami, które są mniej liczne, są jednym z głównych problemów, z którymi zmaga się szef DFK, Alfred Sigloch.
Mimo trudności, Sigloch jest zdeterminowany, by bronić naturyzmu i jego wartości. Twierdzi, że naturyzm to starożytna kultura, która ma swoje miejsce w dzisiejszym społeczeństwie i nie można pozwolić by zanikła. Jest przekonany, że wartość nagości i bliskości do natury jest ważna i niezastąpiona.
René Hartwig z Kolonii, który od 25 lat spędza naturystyczne wakacje nad Morzem Północnym, podkreśla jednak, że nagość nie jest już tak powszechna jak kiedyś. Wspomina strach przed słońcem, dronami oraz telefonami komórkowymi, które obecnie są powszechne na plażach naturystycznych. To sprawia, że coraz mniej osób decyduje się na uczestnictwo w tego rodzaju aktywnościach.
Mimo wszystko warto podkreślić, że naturyzm ma swoich zagorzałych zwolenników, którzy wierzą w jego wartość i moc. Będą oni walczyć o zachowanie tradycji i promowanie nagości jako naturalnej formy bycia. Może to być trudne w obliczu zmieniającego się świata, ale wartości naturystyczne są wciąż ważne i warto o nie walczyć.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.