Dramatyczny cud: Chłopiec przeżył pięć dni wśród lwów i słoni
Dziesięcioletni Tinotenda Pudu, mieszkaniec małej wioski, zaginął podczas spaceru w pobliskim lesie i stracił orientację w terenie. Niewinnie wędrował przez gęstwinę lasu, aż nagle znalazł się w niebezpiecznym parku narodowym Matusadonha znanym z obfitości dzikich zwierząt, w tym około 40 lwów.
Rodzina chłopca pogrążona była w głębokim smutku i niepewności co do jego losu. Codziennie od rana do nocy członkowie lokalnej społeczności Nyaminyami organizowali grupy poszukiwawcze, które przemierzały teren parku, bijąc w bębny i wydając dźwięki, które miały przyciągnąć uwagę zagubionego chłopca. Modlili się również do bogów, by ochronili chłopca i pomogli mu powrócić do domu.
Po pięciu długich i pełnych niepewności dniach, strażnicy parku Matusadonha dokonali niesamowitego odkrycia. Tinotenda został odnaleziony żywy, chociaż wycieńczony i zdezorientowany, w pobliżu rzeki Hogwe. Chłopiec o własnych siłach przetrwał w dziczy przez kilka dni, żywiąc się owocami i wypoczywając na skałach.
Dla wszystkich, którzy uczestniczyli w poszukiwaniach, odnalezienie Tinotendy było spełnieniem modlitw i nadziei. „To cud!” krzyczała z radości jedna z osób biorących udział w akcji ratunkowej. Wszyscy razem pochylili się nad chłopcem, objęli go i zapewnili mu bezpieczeństwo.
Historia Zaginionego Tinotendy z wioski Nyaminyami stanie się teraz opowieścią o sile społeczności, modlitwie i nadziei. Chłopiec powrócił do swojej rodziny, a cała okolica świętuje jego odnalezienie i cudowne przeżycie w dziczy.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.