
Inżynier z Szwecji skradł serce Polki – historia związana z zakupem wiertła doprowadziła do utraty fortuny.
Ponad sześć miesięcy temu 57-letni mężczyzna poznał w internecie kobietę, która przedstawiała się jako włoska lekarka pracująca w misji humanitarnej w Afryce. Szybko zyskał zaufanie mieszkańca okolic Krakowa.
W pewnym momencie Włosz napisał, że musi wykupić nowe lekarstwa dla pacjentów i brakuje mu równowartości około 25 tysięcy złotych. Poprosił o szybką pożyczkę, a mężczyzna był już nim tak oczarowany, że nie zastanowił się, dlaczego lekarka musi sama kupować leki dla misji. W każdym razie przelał odpowiednią kwotę. A wówczas zaczęły się problemy. Wirtualna znajoma twierdziła, że paczka została zagubiona przez kuriera, więc konieczna jest dodatkowa opłata. I mężczyzna płacił.
Aby się odwdzięczyć za pomoc, kobieta napisała, że uczyniła go beneficjentem zysku z projektu, który wynosił 20 mln euro. Oczywiście to także wiązało się z uiszczeniem stosownych opłat. Tym razem na poczet podatku. Co jakiś czas lekarka zwracała niewielkie sumy z rzekomych pożyczek, ale bilans strat mężczyzny cały czas rósł.
Wirtualny romans skończył się, gdy kobieta poprosiła o odbiór nowego sprzętu medycznego, który mężczyzna miał przesłać jej na pomoc dla misji i okazało się, że został on kupiony na jego dane wraz z zaciągniętym kredytem. Mężczyzna przypomniał sobie, że przesłał lekarce swoje zdjęcie paszportu. Wówczas zrozumiał, że padł ofiarą oszustwa i postanowił zgłosić sprawę na policję. Łącznie mężczyzna stracił blisko 150 tysięcy złotych, z czego część pożyczył od znajomych lub w bankach.
Mężczyzna padł ofiarą jednego z wariantów tzw. nigeryjskiego oszustwa. Bardzo często przestępcy podszywają się np. pod włoskich wolontariuszy, ale potrafią także udać celebrytów.
„Zawierając nowe znajomości w internecie, należy być bardzo ostrożnym. Zwłaszcza, jeśli poznana osoba prosi nas o pieniądze. Oszuści zazwyczaj unikają rozmów telefonicznych. Unikają też wskazywania miejsc, z których pochodzą. Ich konta na profilach społecznościowych nie zawierają żadnych informacji osobistych, zdjęć z rodziną, miejsca pracy, zamieszkania. Poprzez regularny kontakt i przedstawianie fałszywych historii z życia zdobywają zaufanie ofiary, a następnie proszą o pomoc finansową np. na zakup biletu, lekarstw czy na pokrycie opłat za przesyłkę. Pamiętajmy, że oszuści cały czas modyfikują swój sposób działania” – radzi insp. Jan Kowalski z KWP w Krakowie.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.