
Kolumbia ustępuje pod groźbami Trumpa i otwiera granice dla migrantów.
W ostatnich dniach doszło do kontrowersji dotyczących deportacji kolumbijskich migrantów ze Stanów Zjednoczonych. Prezydent Kolumbii, Gustavo Petro, wyraził swoje oburzenie na sposób, w jaki deportowani byli traktowani, podkreślając, że są to ludzie poszukujący lepszego życia, a nie przestępcy. Mówiąc o nich jako o Kolumbijczykach, wolnych i godnych, Petro podkreślił ich pragnienie pracy, rozwoju i życia w godności.
Jeden z deportowanych, 26-letni Andredy Alexander Barrientos, powiedział reporterom, że przebywał w USA zaledwie 12 dni, szukając stabilności gospodarczej. Jego historia jest tylko jednym przykładem z wielu, które dotyczą migrantów z Kolumbii, którzy decydują się na podróż do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszego życia.
Napięcie między Kolumbią a USA wzrosło, gdy władze Kolumbii odmówiły przyjęcia deportowanych przez samoloty wojskowe C-130. Prezydent Petro sprzeciwił się temu, argumentując, że migrantów nie powinno traktować jak przestępców, zwłaszcza że są to ludzie z godnościami i prawami.
W odpowiedzi na niezgodę Kolumbii na deportację, prezydent USA Donald Trump zagroził wprowadzeniem sankcji gospodarczych. Jednak po negocjacjach prezydent Petro zgodził się na warunki postawione przez Trumpa, co oznacza nieograniczone przyjmowanie deportowanych migrantów z Kolumbii, nawet w ramach samolotów wojskowych.
Tym samym, sytuacja migrantów kolumbijskich w USA i relacje między Kolumbią a Stanami Zjednoczonymi pozostają na ustalonym poziomie. W dalszym ciągu duże grupy Kolumbijczyków decydują się na emigrację do USA, szukając lepszego życia i stabilności gospodarczej. Oczywiście, debata na temat deportacji migrantów i ich traktowania pozostaje nadal aktualna i ważna dla obu stron.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.