
Śledztwo w sprawie braku nadzoru nad minami w polskiej armii trwa od sierpnia zeszłego roku, kiedy to zarzuty zostały przedstawione czterem osobom, w tym trzem żołnierzom ze składu materiałowego Mosty w woj. zachodniopomorskim i jednemu żołnierzowi ze składu Hajnówka w woj. podlaskim. W styczniu gen. dyw. Artur Kępczyński stracił stanowisko szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych w związku z tą sprawą.
Według informacji przedstawionej przez wiceministra obrony narodowej Pawła Bejdę podczas obrad w Sejmie, transport sprzętu został zrealizowany przez 2. Regionalną Bazę Logistyczną. Z Hajnówki wyruszył 3 lipca 2024 r., aby dotrzeć do Mosty następnego dnia. Po zakończeniu wyładowywania zawartości wagonów 5 lipca, które następnego dnia przekazano PKP Cargo, 15 lipca p.o. kierownik składu Hajnówka złożył meldunek bez stwierdzenia żadnych nieprawidłowości. Jednak 12 lipca odkryto brak 240 min w składzie Mosty.
Okazało się, że wojskowi odpowiedzialni za transport postanowili sami poszukać zagubionego ładunku, kontaktując się z przewoźnikiem. 16 lipca porucznik z Hajnówki odnalazł miny na bocznicy w Koszkach, niedaleko Bielska Podlaskiego. Sytuacja wyszła na jaw dopiero 24 lipca, gdy z Centrum Operacyjnego MON przesłano informację o odnalezieniu min na bocznicy koło sklepu meblowego.
Bejda podkreślił, że osoby odpowiedzialne za rozładunek i przyjęcie sprzętu na ewidencję nie poinformowały swoich przełożonych o brakującym ładunku. Wojskowych winnych niedopatrzenia spotkały konsekwencje dyscyplinarne – dwóch pracowników cywilnych i trzech żołnierzy w składzie Mosty oraz dwóch pracowników cywilnych i czterech żołnierzy w składzie Hajnówka.
W związku z tym incydentem przeprowadzono szkolenia specjalistyczne dla personelu odpowiedzialnego za transport środków bojowych i polecono coroczne szkolenia dla osób uczestniczących w takich transportach. Sprawdzono również środki bojowe podlegające przekazaniu pomiędzy składami.
Bejda przypomniał, że podobne „błędy ludzkie” zdarzały się również w latach 2016-2023, za rządów PiS, przywołując między innymi sprawę rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą w grudniu 2022 r. Odpowiadając na te zarzuty, były minister obrony Mariusz Błaszczak nazwał te informacje kłamstwem.
Wnioskując z tej sytuacji, można stwierdzić, że konieczne są dalsze działania mające na celu podniesienie standardów nadzoru i bezpieczeństwa w polskiej armii, aby uniknąć podobnych incydentów w przyszłości.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.