Kulisy aresztowania Michała Sapoty: Początek skandalu deweloperskiego
W środę doszło do szokującego zdarzenia, kiedy policja na polecenie łódzkiej prokuratury przeprowadziła nalot na biura HRE Investments w Katowicach i Warszawie. Zabezpieczono ogromną ilość dokumentów, które teraz będą analizowane przez śledczych. To jednak nie koniec dramatycznych wydarzeń, ponieważ w prywatnym mieszkaniu w Katowicach został zatrzymany Michał Sapota, prezes i główny udziałowiec grupy dewelopersko-inwestorskiej HRE Investments.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że zatrzymanie Sapoty było bezpodstawne, jednak rzeczywistość jest dużo bardziej złożona. Zarzuty, które zostały mu postawione, dotyczą zapisów ustawy o rachunkowości, które nakładają obowiązek składania sprawozdania finansowego. Jest ich aż 16, co może rodzić pytania, dlaczego wciąż mówimy o złamaniu jednego zapisu.
Śledczy są jednak przekonani, że sprawa ma o wiele większe rozmiary. Grupa HRE Investments miała być częścią inwestorskiej piramidy oszustwa, której poszkodowani mogli stracić nawet 2 miliardy złotych. Policja zabezpieczyła tysiące dokumentów z biur w Katowicach i Warszawie, a do prokuratury codziennie trafiają zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez zarządzane przez Sapotę spółki.
HRE Investments prowadziła inwestycje deweloperskie w sposób niekonwencjonalny, opierając się na sprzedaży udziałów w inwestycjach lub pożyczkach, zamiast na kredytach bankowych. Dzięki temu do każdej nowej budowy powoływano nową spółkę, co trudniło śledczym prześledzenie ścieżki finansowej grupy.
Z kolei grupa poszkodowanych założyła Stowarzyszenie Wierzycieli HREIT, do którego dołączyło już ponad 160 osób i firm. Ich roszczenia wyceniają na ponad 55 mln złotych. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej, bo do prokuratury niemal codziennie napływają nowe zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z działalnością HRE Investments.
Na razie nie wiadomo, ile osób straciło pieniądze w związku z działalnością grupy deweloperskiej. Media społecznościowe podają nawet liczbę 3500 rzekomych poszkodowanych. Cała sytuacja budzi ogromne kontrowersje i obawy, że skala oszustw może być o wiele większa, niż się pierwotnie przypuszczało. Trzymajmy rękę na pulsie, gdyż prawdziwe rozmiary tej aferze mogą zaskoczyć nawet najbardziej doświadczonych śledczych.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.