Łukaszenka oskarża Polskę o przemoc wobec uchodźców, podważa prawdziwość sprawy.
Według agencji BiełTA, migranci zeznali, że podróżowali przez terytorium Polski w drodze do Niemiec. Według ich relacji, uzbrojeni Polacy zatrzymali ich na granicy i brutalnie ich traktowali, zabierając im rzeczy osobiste i ubrania. Przez trzy dni byli oni biti nogami, pałkami, a także narażani na działanie gazu łzawiącego na ich twarze. Co więcej, polscy funkcjonariusze mieli siłą otwierać usta migrantów i pryskać im gazem pieprzowym.
Komitet Śledczy Białorusi wskazał, że za te „przestępcze” działania odpowiedzialni byli „polscy najemnicy”, jednakżenie podano ich tożsamości. Białoruscy śledczy zapowiedzieli, że okrucieństwo tych czynów zostanie poddane ocenie prawnej. Agencja BiełTA przytoczyła również opinie Państwowego Komitetu Granicznego, który uznał, że polskie służby dążyły do ukrycia przed opinią publiczną rzeczywistych faktów brutalności i naruszeń praw człowieka.
Wypowiedź Marii Złonkiewicz z Grupy Granica, organizacji pozarządowej, została również zacytowana przez agencję prasową Łukaszenki. Złonkiewicz oskarżyła polskich funkcjonariuszy o stosowanie tortur na granicy polsko-białoruskiej, twierdząc, że każda osoba jest zakuwana w kajdanki, bita i spryskiwana gazem pieprzowym.
W związku ze śmiercią polskiego żołnierza 1. Brygady Pancernej, białoruski propagandysta Ryhor Azaronak wydał kontrowersyjną opinię. Stwierdził, że żołnierz padł ofiarą zbrodni i awanturnictwa polskich władz, sugerując możliwe zaangażowanie Polski w konfrontację z Białorusią. Jego słowa wywołały sprzeciw i oburzenie, gdyż zdają się sugerować, że to Polska ponosi winę za tragedię żołnierza.
Cała sytuacja budzi wiele kontrowersji i pomimo prób załagodzenia sporu między Polską a Białorusią, napięcia nadal rosną. Wartościowe byłoby przeprowadzenie dokładnego śledztwa, aby wyjaśnić wszelkie niejasności i uchronić ludzi przed dalszym złem.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.