Malajkat o relacjach z aktorami po zakończeniu współpracy z Zamachowskim
Wojciech Malajkat, znany aktor teatralny i filmowy oraz dyrektor Teatru Współczesnego w Warszawie, coraz rzadziej pojawia się na dużym ekranie. Czy to dlatego, że kino go zawiodło, czy może teatr był zawsze jego prawdziwą miłością?
Na pytanie, czy aktora zawiodło kino, Malajkat odpowiedział, że nie cierpi z tego powodu. Mimo że ostatnio rzadziej grywa w filmach, nie uważa tego za porażkę. Zajmuje go bowiem praca w teatrze, której jest wielkim miłośnikiem. Jako aktor i reżyser ma wiele zajęć i projektów, które uwielbia realizować. Może więc faktycznie to on zawiodł kino, a nie odwrotnie.
Malajkat zauważył, że w swojej karierze często grał w przedstawieniach teatralnych, które poruszają tematykę rodziny. Przykłady takich spektakli to m.in. „Hamlet”, „Śmierć komiwojażera” czy „Rodzina” Słonimskiego. Aktor przyznał, że temat rodziny jest mu bliski i lubi eksplorować różne aspekty relacji rodzinnych. Dla niego rodzina jest ogromną odpowiedzialnością, co odzwierciedla się w jego pracach teatralnych.
W serialu „Listy do M” Wojciech Malajkat wciela się w postać Wojciecha, który adoptuje córkę. Czy ta rola była dla niego wyzwaniem? Aktor przyznał, że każda rola, którą podejmuje, stanowi dla niego wyzwanie i inspirację do refleksji nad treścią scenariusza. Proces przygotowania do roli jest dla niego fascynujący i pobudzający artystycznie.
Wspomniano także o przyjaźni aktora z Piotrem Polkiem i Zbigniewem Zamachowskim. Malajkat podkreślił, że przyjaźni się z nimi od lat i często spędza z nimi czas na rozmowach o sztuce i wyzwaniach zawodowych. Nawet wyprawa na ryby w towarzystwie Polka okazała się przygodą, gdy aktor został wysadzony z łódki ze względu na zbyt dużą gadatliwość.
Malajkat opowiedział również o restauracji „Prohibicja”, którą otworzył wraz z przyjaciółmi w latach 90. Niestety po kilku latach lokal został zamknięty, ale aktor nie miał wielkich ambicji, aby restauracja była polskim odpowiednikiem „Planet Hollywood”. Był to po prostu projekt czterech przyjaciół, który niestety nie zawsze się udawał.
Na pytanie o tremę przed wyjściem na scenę, Malajkat odpowiedział, że po tylu latach jego odczucia są zupełnie inne. Teraz bardziej skupia się na realizacji założeń i celów wyznaczonych przed spektaklem, choć doza niepokoju zawsze towarzyszy mu przed każdym przedstawieniem. Zapewnia, że lubi ten dreszcz emocji, który pozwala mu w pełni zaangażować się w rolę i interakcje z widzami.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.