
Nowy kandydat na premiera Rumunii po dymisji Georgescu
Na niedawnych wyborach prezydenckich w Rumunii skrajna prawica odgrywa coraz większą rolę, co budzi obawy zarówno w kraju, jak i za granicą. George Simion, lider partii Sojusz na rzecz Jedności Rumunów (AUR), to kontrowersyjna postać, która zdobywa coraz większe poparcie na fali nacjonalizmu i ksenofobii.
Simion postuluje przywrócenie granic Rumunii sprzed II wojny światowej, co oznacza aneksję terytoriów obecnie znajdujących się w Bułgarii, Mołdawii i Ukrainie. Jego stosunki z tymi państwami są napięte, a władze Ukrainy i Mołdawii nawet uznały go za persona non grata.
Jego antyukraińskie i antymołdawskie stanowisko wychodzi przede wszystkim z sympatii dla Rosji, co budzi duże obawy w Europie Środkowej. Dotychczas Partia AUR wspierała prorosyjskiego Calina Georgescu, jednak po decyzji Sądu Konstytucyjnego ten kandydat został wykluczony z wyborów. Teraz, kiedy Simion oficjalnie startuje, naciski na Georgescu wzrastają, aby poparł lidera AUR.
Simion deklaruje się jako zwolennik Donalda Trumpa, przeciwnik wspierania Ukrainy, a także przeciwnik praw LGBT. Jego retoryka nacechowana jest sentymentalnym nacjonalizmem, brakiem akceptacji dla odmienności oraz obroną suwerenności narodowej.
W sondażach Simion plasuje się za burmistrzem Bukaresztu Nicusorem Danem, który jako kandydat niezależny zyskuje znaczące wsparcie społeczne. Pierwsza tura wyborów prezydenckich odbędzie się 4 maja, a jeśli żaden z kandydatów nie osiągnie wymaganej większości, odbędzie się druga tura dwa tygodnie później.
Obecna sytuacja w Rumunii budzi duże zaniepokojenie wśród polityków zagranicznych, zwłaszcza w kontekście narastającego nacjonalizmu i antyeuropejskich stanowisk. George Simion może zrewolucjonizować polityczną scenę Rumunii, przesuwając ją w stronę ekstremizmu i autorytaryzmu. Ostateczny wynik wyborów pozostaje jednak niejasny, a przyszłość kraju w rękach wyborców.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.