Orieszniki na Białorusi: Łukaszenka bezsilny wobec Putina
Podczas ekskluzywnej konferencji prasowej po spotkaniu Najwyższej Eurazjatyckiej Rady Gospodarczej w obwodzie leningradzkim w Rosji, prezydent Białorusi, Aleksander Łukaszenka, zdradził nieco więcej szczegółów na temat nowego uzbrojenia, które trafiło do jego kraju. Dziennikarze nie mogli uwierzyć, gdy przyznał, że Białoruś otrzymała kilkanaście systemów rakietowych Oriesznik, a nawet zasugerował, że ich liczba może jeszcze wzrosnąć, jeśli Rosja będzie chciała dostarczyć więcej.
Oriesznik, oparty na pocisku RS-26 Rubież, jest pociskiem eksperymentalnym o zasięgu międzykontynentalnym, zdolnym do przenoszenia ładunków jądrowych i posiadający sześć niezależnych głowic. To uzbrojenie stało się tematem gorącej dyskusji międzynarodowej po tym, jak Rosja po raz pierwszy użyła Oriesznika podczas ataku na miasto Dniepr w Ukrainie. Incydent ten miał miejsce zaledwie kilka dni po tym, jak Stany Zjednoczone zezwoliły Ukrainie na używanie pocisków balistycznych ATACMS na cele znajdujące się na terytorium Rosji.
Wypowiedź szefa rosyjskiego MSZ, Siergieja Ławrowa, w której starał się usprawiedliwić atak na Dniepr, wywołała wiele kontrowersji na arenie międzynarodowej. Oficjalnie tłumaczył on, że Rosja chciała przekazać Zachodowi jednoznaczne przesłanie: nie pozwolimy na osiągnięcie przez Was strategicznej przewagi nad nami. Dodatkowo, rosyjski przywódca, Władimir Putin, zabrzmiał groźnie, informując, że na nowe uzbrojenie nie ma antidotum, a Rosja ma prawo atakować kraje dostarczające broń Ukrainie.
Cała sytuacja stawia świat na krawędzi wojny, a reakcje polityków i ekspertów są podzielone. Czy nowe systemy rakietowe Oriesznik są rzeczywistym zagrożeniem, czy też jedynie elementem retoryki w grze geopolitycznej? Trudno powiedzieć, ale jedno jest pewne – napięcie międzynarodowe wciąż rośnie, a sytuacja na Ukrainie staje się coraz bardziej niebezpieczna. Oby przywódcy mieli mądrość i umiejętność znalezienia rozwiązania, które zapobiegnie eskalacji konfliktu i uchroni świat przed kolejną tragedią.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.