Ostatni sezon: odrodzenie ośrodków wczasowych czasów PRL.
Kiedy Marcin Wojdak jest pytany o definicję słowa wczasy, odpowiada, że dla niego to „jezioro, pomost i las”. Dla niego jest to archetyp, kwintesencja tego, z czym kojarzą mu się wczasy. Jako osoba zajmująca się ośrodkami wypoczynkowymi od kilkunastu lat, odwiedził wiele takich miejsc w Polsce. Zauważył, że nad jeziorami dominują ośrodki wczasowe, co sprawia, że dla niego wczasy kojarzą się przede wszystkim z czerwcowym wieczorem, zapachem sosnowego lasu, odlatującymi ptakami na tle jeziora i pomostu.
Autor książki „Ostatni turnus. Pocztówki z czasów PRL” zebrał w niej najciekawsze przykłady architektury ośrodków wypoczynkowych z czasów PRL. Opisuje tam urokliwe stołówki, archaiczne domki letniskowe bez łazienek, pensjonaty pachnące kurzem. Wojdak przyznaje, że dla niego słowo „wczasy” kojarzy się z czerwcowym wieczorem, pomostem i zapachem sosnowego lasu.
Nostalgiczne wspomnienie wakacji w stylu PRL sprawia, że wielu Polaków powraca do nielicznych pozostałych ośrodków z tamtych lat. Rezerwacje miejsc trzeba dokonywać nawet rok wcześniej, ze względu na popularność takich miejsc. Często są one zarezerwowane przez stałych klientów, co sprawia, że trudno o szybką rezerwację noclegu.
W epoce PRL obiecano masową turystykę i wypoczynek dla „szerokich mas”. Fundusz Wczasów Pracowniczych obsługiwał miliony ludzi, oferując im możliwość spędzenia wakacji. Ośrodki wczasowe były miejscem, gdzie przodownicy pracy mieli pierwszeństwo do wypoczynku. Z czasem rodziny zaczęły jeździć na wczasy, a dzieci miały możliwość wyjazdów na obozy harcerskie czy kolonie.
W latach 60. Polacy zaczęli wyjeżdżać na wakacje również na własną rękę, spędzając czas na wsiach, w górach, czy nad morzem. Domki letniskowe zaczęły zyskiwać popularność, oferując alternatywę dla wczasów organizowanych przez zakłady pracy.
Ośrodki wczasowe były często położone w pięknych okolicach, nad jeziorami lub w lesie. Ich architektura miała charakterystyczny powojenny modernistyczny styl. Oferowały różne standardy, ale najważniejszy był sam wypoczynek. Wczasowicze byli elementem stałym, posiadającym pewność spędzenia wakacji w każdym z takich miejsc.
Atrakcje takie jak boiska do gry zespołowej, korty tenisowe, rowery wodne czy kajaki, dbały o to, by wczasowicze się nie nudzili. Stołówki były miejscem, gdzie najczęściej wspominano owsiankę na śniadanie, zupy z kotletami na obiad i wieczorne potańcówki. Kierownik akcji kulturalno-oświatowej organizował wieczorki taneczne, koncerty czy gry i zabawy dla wczasowiczów.
Ośrodki wczasowe były popularne głównie na pojezierzach, ale były także w innych regionach Polski. Niektóre z nich, jak „Skowronek” w Augustowie czy „Posejdon” w Jastarni, zachowały swój urok do dziś. Jednak wiele z nich podupadło po prywatyzacji, tracąc swój oryginalny charakter.
Warto odwiedzić te ośrodki wczasowe z epoki PRL, które jeszcze pozostały na mapie Polski, aby poczuć niepowtarzalny klimat tamtych lat. Może to być ostatnia szansa na przeżycie takiego turnusu wypoczynkowego.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.