
Ostatnie chwyty dyktatora: Jak Air Asad sprzątał pieniądze tuż przed upadkiem.
W grudniu ubiegłego roku Asad był pod presją rebeliantów zbliżających się coraz bardziej do Damaszku. Wiedział, że musi się szybko zorganizować i ewakuować z miasta, dbając o swoją przyszłość i bezpieczeństwo. Na pomoc zawsze mógł liczyć na swojego zaufanego doradcę finansowego, Jasara Ibrahima, który przygotował szczegółowy plan ewakuacji.
Misja rozpoczęła się na lotnisku międzynarodowym w Damaszku, gdzie wynajęto prywatny odrzutowiec Embraer Legacy 600. Samolot wykonał serię lotów do Dubaju, Abu Zabi oraz bazy lotniczej Humajmim, skąd Asad w końcu uciekł do Rosji. Na pokładzie samolotu znajdowały się czarne torby z gotówką, ważne dokumenty, laptopy i dyski twarde z informacjami wywiadowczymi.
Cała operacja była prowadzona w ścisłej tajemnicy, a wiele osób zaangażowanych w ewakuację utrzymywało w niej pełny sekret. Samolot działał na zasadzie „suchej dzierżawy”, co oznaczało, że nie zapewniono załogi, pilota ani innych usług. Właścicielem samolotu był libański biznesmen, który wynajął go od firmy zarejestrowanej w Gambii.
Widząc zbliżających się rebeliantów, Asad musiał szybko podjąć decyzję o ucieczce. Wraz z rodziną, krewnymi i najbliższymi współpracownikami zdołał opuścić Damaszek i schronić się w Rosji. Cała operacja odbyła się w tempie 48 godzin, pozwalając dyktatorowi na uniknięcie zatrzymania przez rebeliantów.
Pieniądze, dokumenty, obrazy i urządzenia elektroniczne przewieziono bezpiecznie do celu, chroniąc ważne informacje przed ewentualnymi wrogami. Samolot był kluczowym elementem planu ewakuacji, umożliwiając Asadowi bezpieczne opuszczenie Syrii i ostateczne schronienie się w Rosji.
Cała operacja została przeprowadzona w skrytości, a wiele detali pozostaje niejasnych. Jednak dzięki relacjom świadków i analizie danych lotniczych można odtworzyć przebieg tej finałowej misji Asada przed upadkiem jego reżimu. Ostatecznie, dyktator zdołał uniknąć aresztowania i schronił się w bezpiecznym miejscu, z dala od syryjskich rebeliantów.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.