
Polacy żegnają się ze w Trondheim bezbarwnie, Norwegowie zdyskwalifikowani
Sensacyjne show stworzyli Prevc i Norweg Marius Lindvik, znany mistrz świata z obiektu normalnego. W pierwszej rundzie obaj skoczyli imponujące odległości – 138 m, a prowadzenie objął Słoweniec z minimalną przewagą 0,7 pkt. W finale jednak Lindvik uzyskał jeszcze lepszy skok – 139,5 m, stawiając wysoką poprzeczkę dla rywala. Prevc jednak nie dał za wygraną i skoczył aż o metr dalej, kończąc zawody z 4,7 pkt przewagi.
Niestety, po kilkudziesięciu minutach od zakończenia zawodów, obaj Norwegowie zostali zdyskwalifikowani za manipulacje przy kombinezonach. To oznaczało, że Prevc został ostatecznym zwycięzcą, a trzecie miejsce zajęło austriackie rodzeństwo Hoerl.
Polacy, jak na ogół w ostatnich latach, nie odgrywali znaczącej roli w konkursie. Dawid Kubacki był najlepszym z naszych, zajmując 15. miejsce, podczas gdy reszta zawodników plasowała się dalej w stawce.
Adam Małysz, prezes PZN, zauważył po zawodach, że reprezentacja Polski miała słabe występy na tych mistrzostwach. Wskazał on zmianę pokoleniową w zespole narodowym oraz zaniedbania w szkoleniu młodych skoczków jako przyczyny słabych wyników. Niekomfortową kwestię przyszłości trenerskiej znanego szkoleniowca Thurnbichlera pozostawił bez odpowiedzi.
Mimo wszystko, emocje towarzyszące zawodom w Trondheim były niezapomniane, a widowisko zapewnione przez najlepszych skoczków na świecie z pewnością zostanie na długo w pamięci kibiców.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.