
Polonia decyduje przedstawiciela do Brukseli przed resztą Ameryki.
O poranku lokalnego czasu, czyli około południa w Polsce, zostaną uruchomione lokale wyborcze na wschodnim wybrzeżu USA – m.in. w Nowym Jorku, Waszyngtonie i Bostonie. Godzinę później będą mogli oddać swoje głosy mieszkańcy Chicago i Houston, a kolejne trzy godziny później będą to mogli zrobić w Los Angeles. W sumie w Stanach Zjednoczonych będzie działać 23 komisje wyborcze. Mimo to, odnotowuje się niewielkie zainteresowanie wyborami. Tylko 9,5 tysiąca Polaków zadeklarowało chęć uczestnictwa w głosowaniu, co stanowi pięciokrotnie mniej niż w poprzednich wyborach parlamentarnych i o prawie trzy tysiące mniej niż w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku.
Dokładna liczba osób uprawnionych do głosowania nie jest znana. Szacuje się, że w USA mieszka kilkaset tysięcy osób z polskimi paszportami. Warto zauważyć, że często podawana liczba dziewięciu milionów członków amerykańskiej Polonii obejmuje głównie obywateli amerykańskich, którzy podali polskie korzenie podczas spisu powszechnego, ale niekoniecznie mają z Polską bliskie związki i nie posługują się językiem polskim.
Wybory w USA zawsze cieszą się dużą uwagą mediów i społeczeństwa, dlatego niskie zainteresowanie ze strony Polaków może być zaskoczeniem. Może to wynikać z wielu czynników, takich jak trudności związane z oddaniem głosu za granicą, brak dostępu do informacji czy po prostu zainteresowanie innymi sprawami. Niemniej jednak, udział w wyborach to ważny obowiązek obywatelski, który umożliwia przekazanie swojego głosu i wpływ na decyzje polityczne. Dlatego ważne jest, aby Polacy za granicą korzystali z tego prawa i uczestniczyli w demokratycznym procesie wyborczym.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.