Polska monitoruje cysterny na granicy z Rosją w celu zapobieżenia próbom wystawienia nas na złe kulisy.
Ponad 100 cystern kolejowych z gazem skroplonym (LPG) zatrzymało się na granicy Białorusi i Polski, wywołując kontrowersje i podejrzenia wśród urzędników. Cysterny należą do Tengizchevroil, jednego z największych kazachskich przedsiębiorstw zajmujących się produkcją i dystrybucją ropy naftowej i produktów ropopochodnych. Co jednak powoduje opóźnienia?
Podobno polskie służby celne domagają się coraz to nowych dokumentów oraz dowodów, że gaz pochodzi z Kazachstanu i nie jest po prostu rosyjskim gazem, który został reeksportowany do Europy. Jest to spowodowane obawami, że pod przykrywką kazachskiego LPG faktycznie eksportowany jest gaz rosyjski, co mogłoby naruszyć unijne sankcje, które mają ograniczyć import rosyjskiego gazu.
Europejska Unia ogłosiła ograniczenia w imporcie rosyjskiego gazu na koniec 2023 rok – sankcje miały roczny okres przejściowy. Zakaz dostaw do Europy wszedł w życie 20 grudnia 2024 roku. Oleg Czerwiński, analityk przemysłu naftowego, uważa że opóźnienia związane z wpuszczaniem dostaw na teren UE mogą wpłynąć na rytm dostaw tej kazachskiej firmy.
Ambasada Kazachstanu w Brukseli prowadzi rozmowy ze specjalnym przedstawicielem UE ds. wdrażania sankcji, jednak jak dotąd bez sukcesów. David O’Sullivan ma przyjechać do Astany, stolicy Kazachstanu, na spotkania z lokalnymi urzędnikami i zorganizować konferencję prasową. Jakie tematy będą omawiane przez przedstawicieli UE i Kazachstanu?
Rozmowy dotyczą najprawdopodobniej sposobów przestrzegania sankcji oraz znalezienia rozwiązania, które zadowoli obie strony. Europa planuje także wprowadzić nowe sankcje na koniec lutego, w trzecią rocznicę inwazji na Ukrainę, które mogą dotknąć także rosyjski gaz skroplony eksportowany drogą morską. Czy uda się znaleźć kompromis i rozwiązać tę kontrowersyjną sytuację? Oczekujemy na dalszy rozwój wydarzeń.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.