Pożegnanie Dudą z galą w Warszawie: „To niewielka strata”
Radosław Markowski podkreślił, że nie zna konkretnych powodów, dla których prezydent Andrzej Duda zdecydował się nie wziąć udziału w gali inaugurującej polską prezydencję w Radzie UE. Jednakże zauważył, że od lat było wiadomo, iż prezydent nie jest zwolennikiem Unii Europejskiej. Profesor sugeruje, że celem obozu politycznego prezydenta, wraz z Viktorem Orbanem, jest destrukcja idei UE.
Według Markowskiego, brak udziału prezydenta Dudy w gali inaugurującej nie jest wielkim problemem dla UE. Wskazał także, że przez ostatnie 9 lat prezydent Duda wspierał i działał na rzecz sił antyunijnych, nawiązując kontakty m.in. z Marine Le Pen czy Matteo Salvinim.
Profesor został również zapytany o kontrowersje związane z niezaproszeniem węgierskiej dyplomacji na ceremonię inauguracji polskiej prezydencji. Według jego opinii, decyzja ta może mieć związek z samowolnymi podróżami Viktora Orbana, który próbował reprezentować UE bez odpowiedniego mandatu.
Markowski zauważa, że Viktor Orban ma tendencję do wygrywania wyborów, ale także do działania na rzecz destabilizacji porządku zachodniego. W jego opinii, Węgry nie spełniają standardów demokratycznych i są krajem totalnej kleptokracji.
W porównaniu do najmroczniejszych czasów PiS-u, gdzie istniał pewien stopień medialnego pluralizmu, Węgry są pod absolutną dominacją jednej partii politycznej. To stanowi nie tylko problem dla samego kraju, ale również dla UE jako całości, zauważa politolog.
Wiążąc te wszystkie wydarzenia, można dojść do wniosku, że relacje Polski i Węgier z Unią Europejską są obecnie napięte i niepewne. Ostatecznie, decyzje polskiego MSZ i nieobecność prezydenta na ceremonii inaugurującej prezydencję mogą być odczytywane jako sygnał możliwych przyszłych konfliktów i sporów w relacjach między państwami UE.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.