Przestępca zatrudniony przez Romanowskiego i Obajtka do czarnej roboty
Łukasz B., który m.in. zarządzał garażem na Lubelszczyźnie, gdzie drukowano banery wyborcze byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego i Daniela Obajtka, wydawałoby się, że miał polityczny parasol ochronny, dopóki współpracował z prominentnymi politykami. Jednakże anonimowy policjant znały sytuację twierdzi, że niektóre wyroki na Łukasza B. nie zostały nawet ujęte w kartotece kryminalnej, co sugeruje, że ktoś mógł chcieć, aby przestępca pozostał bezkarny.
Sam Łukasz B. nie przyznał się do znajomości z byłym wiceministrem sprawiedliwości, jednak wcześniej był zamieszany w fałszowanie dokumentów wyborczych oraz skazany za inne przestępstwa. Jest również głównym oskarżonym w procederze wyłudzenia pół miliona złotych z podatku VAT i dotacji unijnych. Pomimo tego, próbował zyskać pomoc od wpływowych znajomych, w tym swojej rodziny, która miała wpływ na państwowe stanowiska.
Po wybuchu wojny na Ukrainie, Łukasz B. próbował również zarobić na uchodźcach, nadużywając dotacji dla nich. Mimo prób, nie osiągnął oczekiwanych zysków, co wywołało jego niezadowolenie. Obecnie ma zakaz opuszczania kraju i jest objęty policyjnym dozorem, który często ignoruje.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Łukasz B. unikał odpowiedzialności karnej za swoje czyny. Mimo bycia karany za różne przestępstwa od 2015 roku, nie trafił do więzienia, a wiele wyroków nie jest ujętych w Kartach Karnych. Ministerstwo Sprawiedliwości odmówiło komentarza w tej sprawie, twierdząc, że nie ma podstawy prawnej do zajęcia stanowiska.
Dziennikarze, którzy zgłębili sprawę Łukasza B., zauważyli zawiłe powiązania i podejrzenia o korupcję, które nie zostały jeszcze do końca wyjaśnione. Sytuacja ta rzuca światło na problemy związane z brakiem skuteczności wymiaru sprawiedliwości i ochrony interesów publicznych w Polsce.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.