23 grudnia w Rosji doszło do poważnych problemów z działaniem popularnej usługi YouTube, co spowodowało lawinę skarg ze strony użytkowników. Serwis Sboj.rf odnotował ponad 3,3 tysiąca skarg na niemożność pobierania filmów z YouTube za pośrednictwem sieci komórkowych. Najwięcej skarg napłynęło z Moskwy, Petersburga, Kraju Krasnodarskiego oraz innych regionów Federacji Rosyjskiej.
Użytkownicy alarmują, że pobieranie filmów z YouTube stało się albo bardzo powolne, albo całkowicie niedostępne, co dotychczas miało miejsce jedynie w przypadku korzystania z Wi-Fi czy połączenia kablowego. Stowarzyszenie Obrony Internetu stwierdziło, że de facto YouTube jest zablokowany w Rosji.
Roskomnadzor, rosyjski regulator komunikacji, poinformował, że podjął „środki o charakterze przymusu” w związku z zablokowaniem przez władze hostingu rosyjskich kanałów propagandowych. Decyzję tę podjął po ubiegłotygodniowej konferencji prasowej, na której Władimir Putin mówił o możliwości takich działań.
Artiom Geller, ekspert komisji ds. rozwoju wspólnoty informacyjnej Rady Federacji Rosyjskiej, powiedział, że YouTube został „de facto zablokowany” i że trwa proces spowolnienia dostępu do platformy wideo. Problemy z działaniem serwisu w Rosji rozpoczęły się w lipcu, gdy Roskomnadzor oskarżył YouTube o „brak szacunku dla narodu rosyjskiego” po zablokowaniu profili kremlowskich propagandystów i artistów wspierających reżim Putina.
Alphabet, właściciel YouTube i Google, ma także kłopoty w Rosji. 17 rosyjskich nadawców TV domaga się odszkodowania od giganta IT za blokadę swoich kanałów. Sąd nakazał Alphabete zapłatę ponad dwóch sekstylionów rubli, czyli ponad 20,5 kwadrylionów dolarów – kwota ta jest ponad 12 biliardów razy większa niż ubiegłoroczny budżet USA. Rosyjskie władze wciąż podejmują kroki mające na celu ograniczenie dostępu do platform internetowych, co budzi kontrowersje i protesty zarówno w kraju, jak i za granicą.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.