Rząd we Francji upadł po zaledwie trzech miesiącach sprawowania władzy.
Po odbyciu głosowania, zarówno lewica, jak i skrajna prawica poparły wniosek, co pokazało niezwykłą jedność wśród posłów obu stron spektrum politycznego. Jednakże, mimo wsparcia 331 posłów, aby wniosek został przyjęty, konieczne było uzyskanie co najmniej 289 głosów.
Po dymisji premiera Barniera, prezydent Emmanuel Macron musiał szybko dokonać wyboru nowego szefa rządu. Jednakże, znalezienie odpowiedniego kandydata okazało się trudnym zadaniem. żadna partia nie dysponowała wystarczającą liczbą posłów i sojuszników w parlamencie, co uniemożliwiało stworzenie nowego rządu posiadającego większość, lub przynajmniej zapewnienie mu ochrony przed ewentualnym wotum nieufności.
Decyzja o dymisji szefa rządu została podjęta po zaledwie 91 dniach jego urzędowania, co stanowi rekord w najnowszej historii Francuskiej Republiki. Przed głosowaniem, przedstawiciel lewicy Eric Coquerel ostro skrytykował premiera, zarzucając mu nieskuteczne negocjacje z prawicą w sprawie budżetu.
Marine Le Pen, liderka skrajnej prawicy, wyraziła konieczność przeprowadzenia wotum nieufności, argumentując, że jest to jedyny sposób na ochronę Francuzów przed niekorzystnym budżetem. W ten sposób, partie o skrajnych poglądach politycznych musiały połączyć swe siły, aby wpłynąć na politykę rządu.
Dzisiejsze wydarzenia bez wątpienia zostaną zapamiętane w historii francuskiej polityki, jako pierwszy upadek rządu w takich okolicznościach od 62 lat. Dodatkowo, żaden premier nie zdołał dotychczas przetrwać na stanowisku przez tak krótki okres, od czasów utworzenia Piątej Republiki w 1958 roku. Pałac Elizejski zapowiedział, że nominacja nowego premiera zostanie dokonana w ciągu najbliższych 24 godzin.
Zobacz więcej: Francja idzie w ślady Niemiec, zaostrzając kontrole na granicach.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.