Sprawa zatrucia marihuaną na Wigilii rozwiązana dzięki olejowi do smażenia.
W trakcie wigilijnej wieczerzy 14 osób z rodziny uczestniczyło w tym niesamowitym wydarzeniu. Niestety, radość świątecznego spotkania szybko zamieniła się w zmartwienie, gdy pojawiły się podejrzenia zatrucia czadem. Na miejsce wezwano straż pożarną i pogotowie ratunkowe, które po dokładnej analizie stwierdziły, że nie ma żadnego zagrożenia związanego z tym groźnym gazem.
Niestety, okazało się, że wszystko miało zupełnie inny przebieg. Po badaniach przeprowadzonych w szpitalach okazało się, że wszystkie 14 osób miało ślady THC, substancji znajdującej się w konopiach, we krwi. To było prawdziwe szokujące odkrycie! Policja natychmiast wszczęła śledztwo i przystąpiła do przeszukania domu, gdzie miało miejsce to nieszczęsne wydarzenie.
Po dokładnym przeszukaniu, w tym z udziałem psa szkolonego do wykrywania narkotyków, nie znaleziono żadnych zabronionych substancji. Co więcej, okazało się, że olejek z zawartością THC, który spowodował zatrucie, był pochodzenia legalnego. Fiołki z olejkiem były nawet owinięte receptami!
Śledczy dochodzili do wniosku, że ktoś wylał ten olejek do oleju spożywczego, prawdopodobnie aby go rozcieńczyć. Niestety, w wyniku tego niefortunnego zdarzenia butelkę z płynem z THC użyto do smażenia potraw wigilijnych. Co za nieszczęście!
Nic nie jest takie, jak się wydaje – ta historia sprowokowała wiele rozważań i zastanowienia nad tym, jak drobny błąd może spowodować tak poważne konsekwencje. Życie potrafi naprawdę nas zaskoczyć!
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.