
Strażacy zakończyli walkę z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym
W niedzielę po południu na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego wybuchł pożar suchych traw i trzcinowisk, który objął powierzchnię około 450 hektarów. W wyniku szybkiego działania służb pożar udało się opanować, jednak trwa teraz proces dogaszania, który według zastępcy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej może potrwać wiele dni, a nawet kilka tygodni.
Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, Artur Wiatr, zaznaczył, że pożar nie stanowił zagrożenia dla ludzi i mienia, ale miał negatywny wpływ na lokalny ekosystem. Największą stratą przyrodniczą jest spłonienie wszystkich drobnych stworzeń, takich jak bezkręgowce i drobne kręgowce, które nie miały szansy ucieczki. W wyniku pożaru zginęły również liczne rośliny i rośliny chronione.
Pożar rozpoczął się w okolicy Polkowa, w sąsiedztwie obszaru ochrony ścisłej Czerwone Bagno, które jest unikalnym obszarem bagiennym na skalę całego kraju. Dzięki wysiłkom służb pożar nie rozprzestrzenił się na ten obszar, jednak 19 hektarów Czerwonego Bagna zostało objętych pożarem.
W akcji gaśniczej uczestniczyło ponad 500 osób, w tym około 400 strażaków wspieranych przez inne służby. Wykorzystywane są śmigłowce do zrzucania wody oraz wielokilometrowe magistrale wodne. Ze względu na to, że pożar w niektórych miejscach przeniósł się w głąb torfu i ma miejsce pod powierzchnią gruntu, konieczne jest dokładne sprawdzenie i dogaszenie każdego miejsca, gdzie jest wyższa temperatura.
Mimo że sytuacja jest już opanowana, proces dogaszania pożaru będzie wymagał długotrwałych wysiłków i zaangażowania. Konieczne będzie przekopanie terenu, przelanie wodą oraz monitorowanie ewentualnych ognisk pożarowych. Wszystkie działania są podejmowane w celu minimalizacji szkód dla przyrody oraz ochrony unikalnego ekosystemu Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.