
Tragiczny wypadek dżokeja na torze – zmarł po kilku dniach walki o życie.
Wstrząsające doniesienia dotarły z toru wyścigowego w Thurles, gdzie doszło do tragicznego zdarzenia w sobotę, 8 lutego. Młody i utalentowany dżokej, Michael O’Sullivan, zginął po upadku z konia Wee Charlie, który nagle stracił równowagę przed ostatnią przeszkodą. Niestety, O’Sullivan doznał poważnych obrażeń głowy i mimo heroicznego wysiłku lekarzy, nie udało się uratować jego życia. Zmarł we wczesnych godzinach porannych w Szpitalu Uniwersyteckim w Cork, nie odzyskując przytomności.
Jennifer Pugh, główny lekarz Irlandzkiej Rady Regulacyjnej ds. wyścigów konnych, potwierdziła tę tragiczną wiadomość, dodając że rodzina zmarłego postanowiła oddać jego narządy potrzebującym pacjentom. Michael O’Sullivan był jednym z najbardziej obiecujących dżokejów, zdobywając dwukrotnie zwycięstwa podczas prestiżowego Cheltenham Festival. Pochodził z rodziny o głębokich korzeniach jeździeckich, gdzie zarówno jego ojciec William, jak i brat Alan, również byli znanymi sportowcami.
Zmarły dżokej zbliżał się do swoich 25 urodzin, które miały nastąpić już w nadchodzącym piątku. To niewyobrażalne, że jego świetna kariera została przerwana w tak tragiczny sposób. Co więcej, nie jest to pierwszy przypadek śmiertelnego wypadku na torze w Thurles. W 2011 roku życie stracił tam Jack Tyner, a w 2019 roku John Thomas McNamara zmarł na skutek obrażeń odniesionych po upadku podczas wyścigu w 2016 roku.
Ta strata wstrząsnęła nie tylko rodziną i bliskimi Michaela O’Sullivana, ale całą społeczność jeździecką. Każdy, kto znał tego młodego talentowanego sportowca, podkreślał jego pasję do jeździectwa i niezwykłe umiejętności na torze. Jego śmierć pozostawiła tuman smutku nad światem wyścigów konnych, ale pamięć o nim będzie trwała zawsze. Niech spoczywa w spokoju.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.