Właściciel pitbulla grozi wieloletnim więzieniem za groźby śmierci.
Według relacji pracowników Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Dyminach, dwaj agresywni mężczyźni – ojciec i syn – mieli włamać się na teren schroniska podczas Bożego Narodzenia i grozić śmiercią pracownikom, szukając jednocześnie swojego pitbulla. Bartosz Mrozik, jeden z pracowników, opowiedział, że od samego początku mężczyźni zachowywali się agresywnie, a jeden z nich nawet zaatakował go pięścią po tym, jak został zbesztany. Innemu pracownikowi schroniska, który został kopnięty w głowę, grozi poważniejsze niebezpieczeństwo i w rezultacie trafił do szpitala.
Cała sytuacja została uchwycona na kamerach monitoringu, co pomoże śledczym w ustaleniu przebiegu zdarzeń. Napastnicy odnaleźli w schronisku swojego pitbulla, który następnie zaatakował psa spacerującego z wolontariuszem. Gdy agresorzy próbowali uciec autem, zostali zatrzymani przez policję. Okazało się, że 21-latek, który siedział za kierownicą samochodu, był trzeźwy, ale wykazał pozytywny wynik testu na obecność marihuany.
Pracownicy schroniska wcześniej otrzymali zgłoszenie o bezpańskim pitbullu, który został złapany i przewieziony do schroniska. Mężczyźni, którzy stawili się po psa, zażądali jego wydania po godzinach pracy, co spowodowało eskalację sytuacji, w wyniku której pracownicy schroniska zostali zaatakowani. Zarówno ojciec, jak i syn zostali oskarżeni o pobicie i kierowanie gróźb karalnych, a teraz grozi im kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura podjęła decyzję o zastosowaniu wolnościowych środków zapobiegawczych wobec podejrzanych, którzy wcześniej mieli kontakty z prawem. Śledczy nie ujawnili, czy mężczyźni przyznali się do winy, ani jakiej wersji zdarzeń się trzymają. Sprawa jest nadal rozpatrywana, a podejrzanym grozi surowa kara za ich agresywne i niebezpieczne zachowanie.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.