Współwłaściciel KSW prosi o spotkanie z ministrem ds. sportu
Minister sportu i turystyki zdecydował się zakazać organizacji gal freakowych na PGE Narodowym, stwierdzając, że stadion Narodowy powinien być miejscem szacunku i fair play, a nie miejscem brutalnych walk, gdzie uczestnicy rozbijają sobie nosy i atakują łokciami po głowie. Jego zdaniem, tego rodzaju walki nie są sportem, a jedynie brutalną walką, która nie niesie za sobą uczciwej rywalizacji.
Taka deklaracja spotkała się z krytyką zarówno fanów, jak i promotorów sportów walki, takich jak MMA. Elementy takie jak uderzenia łokciami i kopnięcia kolanem w głowę są bowiem kluczowymi elementami wielu dyscyplin, takich jak MMA, muay thai czy kickboxing.
Martin Lewandowski, współwłaściciel organizacji KSW, zauważył, że granica między freak fightami a sportowymi walkami MMA jest często zacierana w powszechnym pojmowaniu. Szczególnie krytycznie ocenił przywłaszczenie przez organizacje freakowych nazwy „MMA”, twierdząc, że to prowadzi do dezinformacji i mylenia opinii publicznej.
Lewandowski zadeklarował chęć zaproszenia ministra sportu na galę KSW 100, aby pokazać mu, jak rzeczywista walka sportowa w MMA może wyglądać i jak wiele trudu i zaangażowania wymaga od zawodników. Wierzy jednak, że minister może nie skorzystać z zaproszenia.
Ostatecznie, Lewandowski podkreślił, że sporty walki, w tym MMA, rozwijają się od lat i mają swoje zasady i normy, których przestrzegają zawodnicy. Niezbędne jest więc zrozumienie i docenienie tych dyscyplin, zamiast dyskredytować je na podstawie pojedynczych przypadków freakowych walk.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.