Zatrucie marihuaną na Wigilii: Winowajcą był olej do smażenia
W trakcie wigilijnej wieczerzy spotkało się 14 osób, które niespodziewanie znalazły się w szpitalu z podejrzeniem zatrucia. Na początku do akcji wezwana została straż pożarna i pogotowie ratunkowe, jednak po przeprowadzeniu odpowiednich badań nie stwierdzono obecności czadu w pomieszczeniu. Decyzją służb przyjęto, że do zatruć doszło w wyniku spożycia zatrutego pokarmu.
Kilka dni później policja poinformowała, że w organizmach osób hospitalizowanych znaleziono ślady THC, substancji obecnej w konopiach. To odkrycie skłoniło policję do podjęcia dalszych działań i przeprowadzenia dochodzenia. Dom, w którym miała miejsce wigilijna kolacja, został dokładnie przeszukany przez funkcjonariuszy, w tym również policyjnego psa szkolonego do wykrywania substancji zabronionych. Pomimo starannych poszukiwań, nie znaleziono żadnego dowodu na to, że w domu przewijała się nielegalna substancja. Fiolki z olejkiem THC, które zabezpieczono, okazały się być legalne, a nawet były opatrzone receptami.
Według ustaleń śledczych, prawdopodobną przyczyną zatrucia było dodanie olejku z THC do oleju spożywczego, mającego na celu rozcieńczenie substancji. W ten sposób butelka z płynem, która została użyta do smażenia potraw na wigilijnym stole, została przypadkowo włączona do procesu przygotowywania posiłków. To niefortunne zdarzenie doprowadziło do zatrucia 14 osób, w tym dzieci i dorosłych różnego wieku.
Cała sprawa, która zaczęła się od podejrzenia zatrucia czadem, obróciła się w nieoczekiwanym kierunku, kiedy w organizmach poszkodowanych odkryto ślady substancji psychoaktywnej. Policja nadal prowadzi śledztwo w sprawie tego niecodziennego incydentu, mającego miejsce w trakcie rodzinnej uroczystości. Wszystko wskazuje na to, że przypadkowe skojarzenie potraw wigilijnych z nielegalnym olejkiem z THC było główną przyczyną zatruć.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi ze strony tvp.info.